Mistrz Gry - 2014-02-27 22:56:38

Karczma w centrum dzielnicy portowej.

Julia Borejko - 2014-03-12 22:36:08

Szybkim krokiem weszła do karczmy. Rozejrzała się wokół, zamówiła u karczmarza miód i usiadła przy wolnym stoliku. Zauważyła znajomą postać, ale na razie nie zwracała na nią uwagi i powoli piła swój trunek.

Eliza Gawrońska - 2014-03-13 17:27:45

Rozejrzała się po karczmie. W oddali, mniej więcej po drugiej stronie sali, zobaczyła kogoś. "Nie, to nie ona", pomyślała. A może jednak...? "Cóż, teraz lepiej będzie trzymać się z daleka. Potem najwyżej dowiem się czegoś ciekawego", powiedziała do siebie cicho, tak, aby nikt nie usłyszał.

Idgar Lysyszko - 2014-03-13 23:23:50

Jak miło było wrócić w rodzinne strony! Szkoda, że majątek świętej już pamięci pana protektora, Kornelija Hantkiewicza, został spalony. Szkoda, doprawdy szkoda...
Rozgląda się wokoło, snując przy tym refleksje dotyczące przeszłości. Ilu ludzi straciło tu sakiewki tylko i wyłącznie z jego winy? Jak często parał się hazardem, zupełnie spokojny o swoją sumkę, gdyż nawet w wypadku przegranej odzyskałby stracone pieniądze? Ha! Wystarczyło wyjść za zwycięzcą, uprzedzić go, kalecząc konia, a następnie dopaść samotnego i pozbawionego transportu i odebrać swoją własność.
Odruchowo poprawia kapelusz tak, by ten ukrył jego oblicze w cieniu pokaźnego ronda i skutecznie zamaskował jego tożsamość. Jeśli on tak dobrze rozpoznawał to miejsce, to dlaczego ktoś nie miałby domyślić się, co za indywiduum nawiedziło Republikę? Powinien baczniej przyjrzeć się gościom karczmy. A nuż...

Julia Borejko - 2014-03-14 18:49:33

Nadal uważnie obserwując karczmę, zauważyła jakiegoś tajemniczego gościa. Ukrywał swoją twarz pod kapeluszem... "Zapewne ma coś do ukrycia", pomyślała. Była jednak zbyt nieśmiała, żeby zaznajomić się z obcym.
Pomyślała chwilę, kierując swój wzrok na nowego przybysza. "Tak, miałam rację. Jest banitą, ukrywa się, biedaczyna. Już nie chce być złoczyńcą. Mnie może zaufać, nigdy go nie wydam. Przecież i mnie ścigają sądy. Tylko jak do niego dotrzeć?", pomyślała.

Idgar Lysyszko - 2014-03-14 23:40:31

Wzdryga się lekko, uczuwszy przebiegający mu po plecach dreszcz niepokoju. Zna to wrażenie, zna je aż za dobrze, przywodzi mu bowiem na myśl publiczny proces, który miał osądzić go i wydać w ręce kata. Żywo pamięta każdy z czterdziestu wymierzonych mu pod ratuszem batów, bez trudu potrafi przypomnieć sobie palący ból rozcinanej skóry, krwawe pręgi zdobiące jego ciało tak gęsto, że nierzadko nie starczało miejsca i szkarłatne linie krzyżowały się lub nawet nakładały na siebie nawzajem. Krzyczał z bólu już po siódmym, płakał po dziesięciu, przy piętnastym modlił się o śmierć, potem stracił rachubę, a kiedy stracił przytomność - tego nie wie do dziś. Czy takie zachowanie ujmowało mu godności? A podobna "hańba"? Długo, bo przez bite trzy lata, dumał nad tym pytaniem i wreszcie nauczył się odpowiedzi "nie", którą zaszczepił głęboko w swoim umyśle. Więcej jej nie kwestionował.
Po wstępnej karze odprowadzono go, ba, wniesiono do celi, by tam spędził noc poprzedzającą wyegzekwowanie zatwierdzonego już wyroku śmierci. Pieczęć na dokumencie postawił sam oskarżyciel i poszkodowany w jednej osobie. Mimo nasilającej się gorączki i bólu wprost nie do zniesienia, więzień bał się przymknąć oczy na chwilę dłuższą, niż potrzeba do mrugnięcia. Próbował odmówić pacierz, ale zbuntowane, drgające wbrew jego woli usta nie zamierzały mu na to pozwolić. Czy w końcu zmorzył go sen? Nie pamięta. Pamięta tylko, że jeszcze przed świtaniem znów doświadczył tego niepokojącego uczucia. Tu znów pojawiała się luka w ciągu jego wspomnień, gdyż następne dotyczyło okresu w dwa dni po planowanej egzekucji. Niejasno zdawał sobie sprawę jedynie z tego, że ktoś, dostawszy się do jego celi, wydobył go stamtąd i pozostawił daleko, bardzo daleko od stolicy. Teraz potrafi określić tę odległość na około czterysta kilometrów. Kto to, u licha, był?
Od tamtej pory znienawidził to obrzydliwe uczucie, które napełniało go uwarunkowanym lękiem i powodowało nagłą chęć ucieczki. Teraz, kiedy już, już myślał, że jest w miarę bezpieczny, dopada go znowu. Wyraźnie czuje na sobie czyjś wzrok.
Powoli, z iście anielską cierpliwością poczyna rozglądać się wśród zgromadzonych i usiłując znaleźć "prześladowcę". Serce tłucze mu się w piersi na kształt schwytanego w klatkę gołębia, jakby chciało z niej wyskoczyć i odfrunąć w siną dal. Zdaje się krzyczeć "pospiesz się, zrób to, zrób to, pospiesz się z tymi poszukiwaniami, nim opuści wzrok!". Jako człowiek uczący się na powtarzanych wielokrotnie błędach, nie wysłuchuje go i podąża za głosem rozsądku. Z maksymalną ostrożnością lustruje wzrokiem wszystkich bardziej lub mniej podchmielonych gości, co zajmuje mu raptem sześć minut i trzydzieści cztery sekundy. Cóż, czas lepszy niż przypuszczał.

Julia Borejko - 2014-03-14 23:52:43

Spojrzała na obcego. "Tak, to ja. Chodź tu", szepnęła cichutko. Miała jakąś idiotyczną nadzieję, że gość ją usłyszy."Wiem, że kogoś szukasz. Może to ja...", dokończyła.

Idgar Lysyszko - 2014-03-15 00:10:21

Podczas "przeglądu" kilkakrotnie zatrzymuje wzrok na twarzach paru wlepiających w niego spojrzenie gapiów, jednak za każdym razem lekko potrząsa głową, wiedząc, że to nie ich poszukuje. Wreszcie zauważa postać ubranej po męsku niewiasty, która uporczywie się w niego wpatruje. Uczucie przybiera na sile.
To ona.
Uważnie przypatruje się przedstawicielce płci pięknej, analizując jej aparycję i próbując wywnioskować charakter na podstawie fizjonomii, jak to miewa w zwyczaju. Średniego wzrostu blondynka, sylwetka całkiem niczego sobie, prawdopodobnie niewiele starsza od niego. Niebieskie oczy zdają się przewiercać go na wylot, jakby... czytając w jego myślach?
Nie, to niemożliwe. Gdyby była wiedźmą, zapewne już próbowałaby go usidlić swymi wdziękami. Idgar doskonale zdawał sobie sprawę z wagi swojej osoby i nie miał żadnych wątpliwości co do tego, jak bardzo liczy się zarówno w każdym mikrospołeczeństwie Republiki, jak i dla najwyższych szczebli władzy. Ile pieniędzy obiecano za jego głowę! Jeśli nawet po tylu latach zaprzestano poszukiwań, to przecież, zidentyfikowawszy go, potencjalny znalazca nie odmówiłby sobie nagrody
Czy znał się z tą niewiastą?
Zadumał się nad tą kwestią, na wpół świadomie kierując swoje kroki ku jej postaci. Kim ona jest dla niego? nie, to na nic... kim ona w ogóle... co tu... czego chce...
Przymyka oczy, uczuwszy, że myśli poczynają mu się nieco mącić. Trafił go jakiś urok, czy jak? Powinien być ostrożniejszy.
Zatrzymuje się w odległości może dwudziestu kroków od nieznajomej.

Julia Borejko - 2014-03-15 00:30:37

- Nie jestem wiedźmą, nie bój się mnie - mówi do zaniepokojonego obcego - Podejdź bliżej. Mnie możesz zaufać... - odszukuje w pamięci pewne imię Trapera, którego kiedyś uratowała - Idgarze? Dobrze pamiętam? - uśmiecha się.

Idgar Lysyszko - 2014-03-15 00:43:43

Cofa się o krok, z zaskoczenia szeroko otwierając oczy. Lewa ręka odruchowo dotyka rękojeści przypasanej szabli, gotowa, by w każdej chwili zrobić z niej użytek. Po chwili jednak opada bezwładnie wzdłuż boku. Czy już do reszty postradał rozum? Tak łatwo się zdradzić! Siłą woli tylko powstrzymywał się od wyrwania sobie z głowy kilku włosów. Zamiast więc okazać rozpacz i popaść w stan depresyjny, wypogodził oblicze i śmiało spojrzał na tajemniczą nieznajomą.
- Z kim mam przyjemność? - pyta cicho, żeby nie budzić zainteresowania wśród tej mikrospołeczności.
O ironio! Paradoksalnie, ton głosu o niskim natężeniu fal akustycznych właśnie przyciąga do nadawcy spojrzenia milknących ludzi.
Przeklina w duchu własną głupotę. Czy może być jeszcze gorzej?

Julia Borejko - 2014-03-15 00:46:59

- Julia Borejko. Traperska mistrzyni - szepnęła cicho. Wbrew pozorom nie chciała, aby ktoś ją poznał. Odwróciła się w stronę, gdzie parę minut przedtem zobaczyła kogoś znajomego. "Nie ma mnie. Dla ciebie już nie istnieję, wróbelku", pomyślała.

Idgar Lysyszko - 2014-03-15 00:57:15

Mistrzyni? Jeśli ta pani bądź panna jest mistrzynią... Nie, to przecież absurdalne, nawet przy zrównaniu praw obu płci. Absurd, absurd...
Z pewnym zainteresowaniem spostrzega, że uwaga Julii skupia się już na czym innym. Spogląda za jej ramieniem, usiłując zorientować się w nie do końca zrozumiałej przez siebie sytuacji. Jego mózg chyba zaczyna się przegrzewać od tak szybkiej i chaotycznej pracy.
Mistrzyni... to słowo wciąż nie daje mu spokoju. Czemu miałby nie uwierzyć nieznanej mu, wszechwiedzącej osóbce, którą każdy normalny człowiek uznałby chyba za obłąkaną, jeśli nie wiedźmę?
- Pani... - zaczyna, jeszcze bardziej zniżając głos. - To prawda? Mistrzyni?...

Julia Borejko - 2014-03-15 14:02:12

- To prawda - potwierdza, wyciągając dłoń na powitanie - I nie jestem wiedźmą. Nie bój się mnie - dokańcza z uśmiechem.

Idgar Lysyszko - 2014-03-15 22:53:51

Potwierdziła. Potwierdziła swoje słowa. Dlaczego miałby posądzać ją o kłamstwo? Co jeśli powiedziała mu prawdę? Pytania przebijają się ponad strefę podświadomości do spółki z pojawiającym się zrozumieniem. Dopiero teraz zaczyna do niego docierać znaczenie tak wysokiego prawdopodobieństwa uczciwości niewiasty.
Mężczyzna upada na kolana, całując przy tym dłoń Mistrzyni w geście szacunku i oddania. Nawet jeśli przestał już być Traperem, winien jest okazać tej pani respekt, pomny na swoje korzenie i historię.
- Przepraszam - niemal szeptem wyraża skruchę. Żałuje, doprawdy, że nie może kulturalnie uchylić kapelusza. - Kornie suplikuję o wybaczenie.
To nie wiedźma, to Mistrzyni. To nie żadna służka szatana, to Mistrzyni. To nie...
Do serca Idgara, niczym trucizna, wsącza się swego rodzaju zwątpienie w zapewnienia niewiasty. Jeśli nie użyła magii, to jakim cudem z taką łatwością odgadywała jego myśli?

Julia Borejko - 2014-03-15 23:02:47

Poczuła, że za chwilę wybuchnie złością. Przecież mówi chyba piąty raz, że nie jest wiedźmą! To nie jej wina, że potrafi czytać w myślach...
- Wybaczam - mówi jeszcze spokojnie, po czym podnosi głos - I nie jestem wiedźmą! - zwraca na siebie uwagę wszystkich ludzi w karczmie. Widzi, że podchodzi do niej drobna brunetka. "O nie", mówi do siebie szeptem, "To nie tak miało być..."

Eliza Gawrońska - 2014-03-15 23:09:52

Ma już pewność, że zna tą dziewczynę... Tajemniczego gościa chyba też... Zmierza w ich kierunku.
- Znamy się? - pyta od razu. "Miejmy to już za sobą", mówi w myślach.

Idgar Lysyszko - 2014-03-15 23:13:05

Powoli wstaje, nieznacznie odsuwając się od Julii. Zaiste, dziwna osobistość, trzeba nawet myśleć ostrożnie. Jaki ona ma zasięg?...
Uśmiecha się w duchu, pojąwszy, że szczęśliwie nie krążyły mu po głowie nieczystości. Widocznie wyrósł już z tego etapu.
Kątem oka dostrzega zbliżającą się do mistrzyni postać. Serce zamiera mu w piersi: czy zwracają na siebie aż taką uwagę? Najlepiej byłoby się stąd wynieść, najszybciej jak to możliwe.

Julia Borejko - 2014-03-15 23:17:36

- Czy się znamy? - odpowiada pytaniem na pytanie, odruchowo zasłaniając Idgara ręką w geście obrony - Być może tak, panno... Elizo? Mam rację? - uśmiecha się złośliwie.

Eliza Gawrońska - 2014-03-15 23:24:24

- Na pewno się znamy, mistrzyni Borowska - mówi śmiało - A i o twoim towarzyszu niejedno słyszałam... - zerka na Idgara.

Idgar Lysyszko - 2014-03-15 23:50:59

Na dźwięk słów nieznajomej oblicze Idgara pokrywa się wyraźnie białą smugą przerażenia. Z nie lada wysiłkiem powstrzymuje drżenie kończyn i siada przy stole, przymykając oczy.
- Gorzałki! - woła do roznoszącej tace pani o iście rubensowskich kształtach.
Musi się uspokoić, a do tego potrzebuje mocnego trunku: nie należy jednak przesadzać. Potem, kiedy już odzyska władzę nad ciałem, przyjdzie czas na wyjście z karczmy i zmianę miejsca bytu o co najmniej sto mil.
Ledwie rejestruje widok stawianego przed nim kufla. Nie pije. Nie myśli. Blokuje umysł przed napływem jakichkolwiek słów czy obrazów obijających się po wnętrzu jego czaszki.
Schodzi do podświadomości.

Eliza Gawrońska - 2014-03-16 00:00:44

- Coś waść taki przerażony? - pyta zimno - Ręka sprawiedliwości dosięgła nieustraszonego Lysyszkę? Już niedługo, bratku, na wolności zostaniesz. Każę księciu stos szykować...

Julia Borejko - 2014-03-16 00:06:28

- Słuchaj, Gawrońska - syczy - Nie wiem, skąd wiesz o Idgarze, ale krzywdy mu zrobić nie pozwolę. To prawy człowiek, a jeśli twój lwi rozum tego nie pojmuje, to nie ręczę za siebie.

Idgar Lysyszko - 2014-03-16 00:09:11

Pod wpływem impulsu zrywa się z miejsca, okrąża dziewczę i staje tuż za nim, po drodze ukazując swą szablę w całej okazałości. Unosi ją i obejmuje zakrzywioną głownią szyję panny, pozostawiając jej może pięć centymetrów "luzu". Zaraz jednak otaczają go kolejne wątpliwości.
Nigdy dotąd nie podniósł ręki na niewiastę.
Zabójstwo dodatkowo go obciąży.
Za dużo świadków.
Do diaska! Za kilka godzin będzie już daleko stąd, gdzie nie dosięgnie go żaden trybunał. Opóźni pogoń i zyska więcej czasu na ponowne ukrycie się, jeśli pozbędzie się tej niespodziewanej przeszkody.
Niespodziewanej? Przecież już przy wyjeździe przewidywał taką sytuację.
- Czy byłaby waćpanna łaskawa powtórzyć? - powoli cedzi przez zaciśnięte zęby. - Słuch mnie ostatnimi czasy jakby zawodzi...
Nie zwraca uwagi na kilku zadziwionych tym widokiem gości: do rana zapomną o sprawie. Zapewne mają go za pijanego, jak i oni, pieniacza, który wdał się w jakiś spór... dziw tylko, że na krzywdę niewiasty nie reagują.

Eliza Gawrońska - 2014-03-16 00:17:29

W mgnieniu oka dobywa szabli. Nie umie jednak nic zrobić... Nagle depcze Idgarowi stopę, uwalnia się i atakuje.
- Nie spodziewałeś się, waść?

Idgar Lysyszko - 2014-03-16 00:24:29

Przygotowany na to, paruje cios i prawą, wolną ręką strąca na ziemię kufel. Walka z panienką? Co to to nie, zupełnie się nie godzi. Wskakuje na stół, chowając szablę i dobywając muszkietu.
- Tak, a waćpanna? - pyta, przeładowując broń palną.

Eliza Gawrońska - 2014-03-16 00:27:05

Dobywa swojego pistoletu i celuje w Idgara.
- Podaj mi waćpan jeden powód, dla którego mam nie strzelić.

Idgar Lysyszko - 2014-03-16 00:33:34

Na jego twarzy pojawia się lodowaty uśmiech. Palec powoli wciska spust. Idgar wie, że jeśli teraz puści język, kobieta padnie przed nim martwa. Tylko czy tego chce? To jakby... poniżej godności, żeby niewiasta stawiała go w tak patowej sytuacji, by jedynym wyjściem było unicestwienie jej istnienia.
- Chce mieć panieneczka proces? - pyta, nie przestając się uśmiechać. - Nie lepiej by mego oczekiwać? Aj, panieneczka chyba jest popędliwą i nie chce się pierwej zestarzeć.
Mógłby teraz spróbować jakoś wykorzystać telepatyczne umiejętności Julii i przekazać jej wiadomość bez wiedzy tej drugiej... tylko jak to działa? I o co ją poprosić?

Julia Borejko - 2014-03-16 00:35:59

"Mów. Mów, co chcesz. Pomogę ci", mówi do Idgara swoim "magicznym" sposobem.

Idgar Lysyszko - 2014-03-16 00:43:20

Ale czy to wypada? - zastanawia się. Jest pozbawionym praw banitą, który miał czelność obrazić mistrzynię i teraz w dodatku próbuje poprosić ją o pomoc w rozwiązaniu sprawy bez zabijania irytującej młódki.
Nawet jeśli zdecydowałby się wykorzystać talent Julii, kompletnie nie wie, w jaki sposób mogłaby mu pomóc spacyfikować nieznajomą.

Julia Borejko - 2014-03-16 00:47:21

Zastanawia się chwilę. W końcu dobywa szabli i atakuje Elizę.
- Mówiłam, że miarka się przebrała, dzieciaku!

Eliza Gawrońska - 2014-03-16 00:49:39

Broni się i w mgnieniu oka tnie szablą czoło Traperki. Jak najszybciej wychodzi z karczmy.

Julia Borejko - 2014-03-16 00:51:02

Ociera ręką krew.
- Pomóż mi... - mówi cicho i mdleje.

Idgar Lysyszko - 2014-03-16 00:58:44

Zbrodnia w biały dzień! Idgar przez chwilę myśli, czy wybiec za nieznajomą, czy też może zaopiekować się Julią. Po minucie poświęconej na namysł i oględziny rozcięcia wybiera drugą opcję. Głębokie, silnie krwawiące, panna nie poradzi sobie bez pomocy.
Wyjmuje z tobołka w miarę czystą płócienną koszulę i drze ją, żeby wykonać prowizoryczny opatrunek. Odkazić, odkazić... trzeba uciec się do pomocy trunku. Znów woła usługującą w karczmie i w chwilę potem klęczy obok rannej z przechyloną szklanicą, obficie kropiąc jej czoło alkoholem. Skończywszy, ciasno obwiązuje głowę mistrzyni skrawkami materiału i unosi ją do pozycji półsiedzącej.

Julia Borejko - 2014-03-16 01:02:51

- Dzięki... - mówi słabym głosem - Wiedziałam, że można na ciebie liczyć.

Idgar Lysyszko - 2014-03-16 01:10:49

Na Boga, gdzie zostawił wszystkie swoje medykamenta?
Nieważne. Teraz to nieważne. Julia odzyskuje przytomność, ale wciąż jest słaba, ta druga ucieka i być może już zdążyła skrobnąć list do Aramego i znaleźć posłańca...
Nieważne. I tak zbyt długo igrał ze śmiercią i wodził ją za nos, by ta, urażona obcesowością, nie uwzięła się na niego i nie umyśliła zabrać wreszcie z tego padołu. Może i nie taka zła perspektywa, ale dlaczego przeznaczenie wiodło go do umierania w męczarniach?
Z braku innych środków, podaje Julii trochę alkoholu. Oby podziałał tak, jak Idgar tego oczekuje.

Ibolya Fény - 2014-03-17 19:29:09

Wchodząc do karczmy minęła wybiegającą zeń młodą pannę. "Cóż to za zwyczaje? ", pomyślała zerkając na nią przelotnie, ich oczy spotkały się na ułamek sekundy. Wystarczyło. Ibolya dostrzegła w jej źrenicach wciąż żywy obraz burdy, która przed chwilą odbyła się w środku.
-Olaboga...-szepnęła przekraczając próg i zrzucając kaptur, który krył połowę jej oblicza.-Zdaje mi się, że nie przyjdzie mi spokojnie przeżyć dni spędzonych w tym kraju...-mruczy do siebie w ojczystym języku.

Julia Borejko - 2014-03-17 20:08:09

Wypija to, co podał jej Idgar.
- Dziękuję - powtarza, po czym rozgląda się po karczmie i zauważa nowo przybyłą - Witaj! - mówi do niej i próbuje wstać. Chwiejnie dźwiga się z podłogi, chwytając jednocześnie za opatrunek. "Auu...", myśli.

Ibolya Fény - 2014-03-17 20:14:59

Lekko dyga odruchowo, mrucząc pod nosem powitanie i wpatrując się w opatrunek na czole Julii, wciąż mając w głowie to, co zobaczyła w oczach panny, która wybiegła z karczmy.

Idgar Lysyszko - 2014-03-17 20:17:07

Usłyszawszy głos Julii, lekko kiwa głową, jednak myślami jest już daleko. Dokąd zmierza ta awanturnicza panna, która omal go dziś nie zabiła? Co to w ogóle za osoba? Skąd wie o jego przeszłości? Jak się jej pozbyć? Ile czasu może zająć jej złożenie donosu? Na samą myśl o następnym procesie każda z pozostałych mu blizn zaczyna pulsować podświadomym bólem.
Nie powinien do tego dopuścić.
Półprzytomnie zerka na kolejną niewiastę, która zaszczyciła swą obecnością nie tylko karczmę, ale i mistrzynię bądź nawet jego. Na litość boską, baby, wszędzie baby!

Ibolya Fény - 2014-03-17 20:20:42

Czując wzrok Idgara na sobie zwraca na niego swoje oczy. Wpatruje się w niego intensywnie zaciekawiona wyłapując fragmenty wspomnień, odbijające się na jego źrenicach. Żałuje, iż nie potrafi usłyszeć myśli, widząc tylko nieme obrazy. Uśmiecha się do niego przyjaźnie, aby nawiązać kontakt.

Julia Borejko - 2014-03-17 20:20:54

Zobaczyła lekkie przerażenie w oczach nieznajomej.
- Nic mi nie będzie - powiedziała "na odczepnego" - Gorzej z tym Lennainem - dokończyła, wskazując na Idgara - Wasylewicz się o nim dowie prędzej, czy później. Trzeba uciekać, tylko gdzie...?

Ibolya Fény - 2014-03-17 20:24:42

-Doprawdy...?-lekko zmartwiona-Dobrze zatem...I cóż z nim...?-udaje, że nie ma pojęcia o co chodzi.
-Cóże on uczynił?

Idgar Lysyszko - 2014-03-17 20:38:17

Och, świetnie. Zaczyna mieć kółko adoracji, które domagało się od niego spowiedzi. W dodatku najwyraźniej potrafi tę spowiedź uzyskać w sposób nadprzyrodzony i na nic się tu nie zdadzą kłamstwa lub wymówki. Czy może być lepiej?
Najlepiej byłoby upozorować śmierć, nawet egzekucję i ponownie zmienić aparycję. Ale czy ta metoda już raz nie zawiodła?
- Nie wiem, czy wolno mi pannom zaufać... - mówi bardzo cicho, ale powoli i wyraźnie.
Zerka na nieznane mu dziewczę, usiłując przypomnieć sobie jego pronuncjację. Musi poczekać na odpowiedź i wsłuchać się w nią. Czy to cudzoziemka?...

Ibolya Fény - 2014-03-17 20:47:42

-Czy mi waść możesz zaufać, do ciebie należy ocena...Och...-zauważa jego zmieszanie związane z jej osobą-Chyba przedstawić się nie raczyłam. Zwą mnie Ibolya Fény.

Julia Borejko - 2014-03-17 20:51:23

- Wolno zaufać. Jak nie Lennaince, to komu? Stemminom nie ufaj, wszystkich oprócz siebie jak robactwo traktują. Myślą, że każdy im będzie usługiwał, jak chłop jakiś! - wrzasnęła. Poczuła, że z rany znowu cieknie jej krew. Usiadła na najbliższym krześle.

Ibolya Fény - 2014-03-17 20:54:01

-Ty się, waćpanno lepiej nie przemęczaj...-patrzy na nią zaniepokojona-Nie służą nerwy ranom...-kręci głową na to oczernianie Stemminów, sama ma do nich słabość.

Idgar Lysyszko - 2014-03-17 21:00:11

Gijharianka!
Jeśli wierzyć stereotypom, Gijharianie to naprawdę lojalni ludzie... ba, nie tylko lojalni, ale niesamowicie pomocni i altruistyczni. W dodatku żywią dziwny sentyment do Stemmini... A jak będzie z jego małą społecznością? Pora chyba się przekonać.
Nic do stracenia. Zupełnie nic do stracenia. Można wszystko postawić na jedną kartę bez ryzyka, że pogorszy to sytuację. Całkiem... ciekawe uczucie. Z jednej strony wionące nadzieją, z drugiej nieco przygnębiające.
W geście dobrego wychowania należy ucałować rękę panny i odpowiedzieć na jej krótką prezentację. Idgar nie waha się już przed wykonaniem tego prostego manewru.
- Przyjmijmy, żem jest Idgar Lysyszko - oznajmia, zupełnie obnażając swoją tożsamość. Wszystko jedno, przecież gorzej być nie może. - Zbieg i banita, o którym, jak widać, głośno jeszcze w Republice.
Czy Gijharianka powinna wiedzieć coś jeszcze? Nie, chyba tyle jej wystarczy. W razie czego dopyta. W razie czego Idgar ucieknie.

Julia Borejko - 2014-03-17 21:03:03

- Waćpanna skąd pochodzi? - mówi znacznie spokojniej. "Miała rację ta cudzoziemka... Nie warto się gniewem unosić... szczególnie, jak się spotka taką, co zdania mojego nie podzieli...", myśli.

Ibolya Fény - 2014-03-17 21:15:26

-Zbieg i banita, waszmość powiadasz...wiele to wyjaśnia...-spogląda nań życzliwie-Tacy jednak do najodważniejszych należą, bo najmniej do stracenia mają.-odwraca się w kierunku Julii.-Skąd ja pochodzę? Gijharianką jestem, a waćpanna?

Julia Borejko - 2014-03-17 21:24:07

- Gijharianka... - powtarza szeptem, zdając sobie sprawę z własnej wpadki. Jak mogła skrytykować Stemminów w obecności ich mentalnej "siostry"?
- Ja jestem Lennainką. W dodatku Traperką. Mistrzyni Julia Borejko - przedstawia się i podaje rękę na, dosyć późne, powitanie.

Idgar Lysyszko - 2014-03-17 21:25:24

Gniew Julii odciska na jego twarzy piętno delikatnego uśmiechu. To prawda, Stemmini rozbestwili się ostatnimi czasy jak zdziczałe psy i potrzebny był myśliwy, który dałby radę je jakoś okiełznać...
Takim myśliwym był Chmielecki.
Ale kniaź, przywódca zdziczałej watahy, próbował wyrwać mu z dłoni dubeltówkę. Bezczelność! Trzeba jak najszybciej przytępić jego temperament.
Znów zapada w swego rodzaju trans, kierując się ku drzwiom.

Julia Borejko - 2014-03-17 21:30:36

- Gdzie waść idziesz? - pyta, widząc Idgara przy drzwiach. "Sam się wyda tej watasze, gamoń", pomyślała.

Idgar Lysyszko - 2014-03-17 21:35:04

Zatrzymuje się na chwilę, dosłyszawszy brzmienie pytania i przetrawiwszy je w umyśle. Właśnie, dokąd on idzie? W pogoń za tajemniczą nieznajomą? To przecież bez sensu... Uciekać? Nie po to przebył tysiące mil, by teraz zawrócić. Uśmiech na jego ustach staje się zacznie szerszy.
- Żebym to ja wiedział.

Ibolya Fény - 2014-03-17 22:23:07

Spogląda to na Idgara, to na Julię. Jakaż ekspresja emocji! Niesamowite...Mogłaby kontynuować beznamiętne wpatrywanie się w oczy, ale spostrzega wyciągniętą dłoń Julii, podaje jej rękę i dyga elegancko.
-Mogę waćpannie zadać jedno pytanie...?

Julia Borejko - 2014-03-18 14:41:36

- Możesz. Pytaj - odpowiada krótko. "Cóż, ta nie przypomina Anny. Przynajmniej jeszcze nie. Daj Boże, żeby miła była", myśli i zaraz dopuszcza do siebie niepokojącą myśl... "A co, jeśli ta Gijharianka... szpieguje dla Wasylewicza?", po czym "wymazuje" z pamięci owe złe myśli. Nie zapomina jednak, że nikomu nie można ufać w tych ciężkich czasach...

Ibolya Fény - 2014-03-18 15:53:00

-Przysięgłabym, że waćpanna nad wyraz dobrze ludzkie myśli odgadnąć potrafi...-spogląda jej w oczy-Istota owej zdolności intryguje mnie niezmiernie...

Julia Borejko - 2014-03-18 20:47:46

- Nawet nie wiem, skąd mam tę moc... Może to podświadomie wina legend? Może jednak jestem... - nie chce dopuścić tej myśli do siebie - czarownicą? Nie, to nierealne... Skądże znowu, ja i czary? - śmieje się nieco.

Idgar Lysyszko - 2014-03-18 21:38:05

Uważnie wsłuchuje się w rozmowę. Moc? Wiedźmy? Czary? Na samą myśl o czymś takim w dłoniach pojawia się znajome mrowienie, które powoli przechodzi w pulsujący ból, promieniejący w kierunku serca. Idgar z całym sił walczy, by nie przymknąć oczu. Może gdyby przestał widzieć...
Nie wolno mu dać po sobie poznać jakichkolwiek objawów złego, ba, fatalnego samopoczucia. Z sekundy na sekundy ból przybiera na sile.

Julia Borejko - 2014-03-18 21:39:54

- Co z tobą? Mówię, że jestem normalna! - niepokoi się, patrząc na Idgara. "Dziwny człowiek", myśli.

Idgar Lysyszko - 2014-03-18 21:43:46

- Nie, nie... - bełkocze z trudem, czując rosnące napięcie. W oczach stają mu łzy bólu. - Nic takiego nie...
Koniec udawania, to nic nie da. Dłonie wprost drętwieją, ramiona omdlewają, w barkach i piersi pojawia się odurzające kłucie. Jak długo to potrwa? Czy będzie coraz gorzej i gorzej, dopóki nie ulegnie i nie spróbuje odkryć kart przyszłości? To grzech!

Julia Borejko - 2014-03-18 22:15:58

- Mów waść, co z tobą. Wielce się niepokoję - powiedziała nieco przestraszona.

Idgar Lysyszko - 2014-03-18 23:11:45

- Nic - cedzi powoli. Przerażenie ogarnia go na samą myśl o tym, z jak wielkim trudem przychodzi mu czerpanie każdego kolejnego oddechu.
Nie wytrzymując presji owładniętego jakąś nieczystą mocą umysłu, zamyka oczy i daje się ponieść kolejnej, znając życie, niezrozumiałej wizji proroczej.
To absurd... przecież interpretacja mogła być autosugestią, ale z drugiej strony... Ech, nieważne. Ważne, żeby wreszcie ten cholerny ból zelżał, chociaż odrobinę.

Julia Borejko - 2014-03-19 14:46:10

- Coś ujrzał? - pyta. Zaraz po tym orientuje się, jakie głupstwa popełnia raz za razem. Idgar domyślił się, że Julia potrafi czytać w myślach. "Jestem stracona", mówi do siebie. "Każdy ma mnie za wiedźmę, to wredne!"

Ibolya Fény - 2014-03-19 21:24:46

Popatruje na Idgara i Julię. Teraz nie ma już wątpliwości, że ta dwójka jest wyjątkowa, posiada zdolności, o których przeciętni ludzie mogą tylko pomarzyć. W jej rodzinie przypadki mocy podobnej do tej, jaką ona przejawia również były nieliczne...A taki dar często jest przekleństwem. Ibolya zwraca się w stronę Idgara.
-Waść pozwolisz mi spojrzeć w twe źrenice...? Cóż się takiego stało...zbladnąłeś niepomiernie...

Idgar Lysyszko - 2014-03-19 21:26:38

Czerń. Po prostu czerń. Czerń i głucha cisza, pustka, przerażająca pusta przestrzeń. Ciało przestaje reagować na bodźce, umysł poddaje się nieznanemu prądowi. Zrezygnowany Idgar czeka na coś konkretniejszego.
Czerń i cisza. I pustka. Głucha pustka.
To wszystko? Tylko tyle? Dlaczego więc sklejone powieki nie chcą się unieść, a receptory - odblokować? Dziwne.
Lysyszko wpatruje się w tę wyimaginowaną pustą, cichą czerń wyimaginowanymi oczami z narastającym zdziwieniem. Powoli zaczyna go ogarniać niepokój.
Fałszywy alarm, czas się obudzić! Dlaczego nie panuje nad własnymi mięśniami? Co się, u licha ciężkiego, dzieje?

Julia Borejko - 2014-03-19 21:28:24

- Hejże, cóż z tobą? - pyta Idgara, a swoim zaniepokojonym i zdenerwowanym wrzaskiem zwraca na siebie uwagę wszystkich w karczmie.

Idgar Lysyszko - 2014-03-19 22:12:15

Nie słyszy ani słowa z tego, co do niego mówią. Nieświadom tego, że krzyczy i płacze, rzucając się na podłodze jak epileptyk, niemal tocząc z ust pianę, wciąż daremnie usiłuje się wydostać z sideł złego uroku.
Tylko otworzyć oczy, a wszystko wróci do normy... Ale jak tego dokonać?
W jego umyśle pojawia się mały, niewyraźny punkt. Widziany jakby z daleka, przypomina diament lub jakiś inny równie jasny kamień szlachetny. Co dość zaskakujące, punkt zaczyna śpiewać.
Do licha ciężkiego, te wizje są naprawdę nienormalne.

Julia Borejko - 2014-03-19 22:28:27

Zastanawia się dłuższą chwilę. Postanawia w końcu zacząć działać.
- Co z tobą? - ponawia pytanie, krzycząc. Myśli, czy nie zawołać pomocy...

Ibolya Fény - 2014-03-19 22:47:12

-Na litość boską...-Ibolya tylko tyle potrafi powiedzieć na widok rzucającego się po podłodze Idgara. Przyklęka obok niego, kładzie sobie jego głowę na kolanach, aby jakiego urazu nie doznał wciąż tłukąc nią o podłogę.-Cóż czynić, waćpanno?-pyta Julii, a w jej oczach widać strach i niezrozumienie sytuacji.

Idgar Lysyszko - 2014-03-19 22:58:50

Krzyk zmieszany ze śpiewem powoli ściąga go ku przytomności. Mruga oczami, dostrzegając przed sobą znajome mu postaci. Czy to jeszcze ta koszmarna iluzja, czy może już rzeczywistość?
Orientuje się, że leży na ziemi skulony w pozycji embrionalnej, drżąc przy tym na całym ciele i płacząc jak małe dziecko. Jego policzki przybierają szkarłatną barwę. Dość... krępująca sytuacja.
Sięga dłonią do czoła, by poprawić kapelusz, jednakże nie potrafi go wyczuć. Oblicze szybko zmienia pigment z czerwonego na papierowobiały, oczy zachodzą mu mgłą. Szybko unosi trzęsące się ręce do twarzy, by uchronić ją od ciekawskich spojrzeń.
Zdemaskował się przed całą karczmą!

Julia Borejko - 2014-03-20 17:15:45

Rzut okiem na karczmę wystarczy, by rozpoznać zamiary co po niektórych ludzi... Wręcz niezwykłą siłą podnosi Idgara z ziemi, po czym zwołuje towarzystwo w jakimś cichym kątku.
- Cóż czynić dalej? Tu zostać nie możemy, w mig by Aru się zjawił... Więc i ja, i ty - wskazuje na Idgara - bezpieczni nie jesteśmy...

Siemen Orielowicz - 2014-03-20 17:35:56

Zeskoczywszy z konia, dziarskim krokiem przemierza odległość dzielącą go od drzwi karczmy. Pospolite miejsce, trzeba przyznać, ale czegóż to się nie robi dla cara? Nieświadom zbieżności jego pojawienia się w karczmie ze słowami Julii na temat księcia Aramego, otwiera drzwi i raźnie przechodzi wzdłuż całej izby, rozglądając się z zaciekawieniem. Pospólstwo, pospólstwo, pospólstwo, ale i z pospólstwem przecież można się dogadać... Wypadałoby pozyskać paru sojuszników wśród czegoś tak mało oczywistego, jak pospólstwo. Potem... potem bezpiecznie ruszy na zamek, o ile po drodze nie natknie się na tego obrzydliwego kniazia. Jego należałoby się pozbyć w pierwszej kolejności. W innym wypadku wybuchnie kolejna wojna z jedynym dotąd państwem, które na krótki czas złamało potęgę carstwa.
Do kogo by tu podejść? O co zagaić? Jego wzrok zatrzymuje się na ściśniętej w kąciku grupce. O czym to oni tak szepczą? Pijani czy...?
Raz kozie śmierć, myśli, niespiesznie podchodząc do najbliżej nich stojącej ławy. Siada, zwracając twarz ku oknu i z wprawą udając, że wcale nie podsłuchuje. Sprawia teraz wrażenie osoby czekającej na jakiegoś spóźnionego gościa.

Julia Borejko - 2014-03-20 17:43:02

Odwraca się w kierunku nieznajomego, ale na razie nic nie mówi. Wie, że gość się może przydać.
- Widzicie tego Aetyjczyka, o tam? - pyta towarzyszy, wskazując kciukiem na obcego.

Idgar Lysyszko - 2014-03-20 17:57:53

Lekko kiwa głową, coraz bardziej przytomny. Aetyjczyk? Tam? Po czym Julia wywnioskowała jego pochodzenie? Aż prosi się, żeby na niego spojrzeć... A właściwie, dlaczego by nie?
Kątem oka zerka na gościa, niby przelotnie, niby nienatarczywie. Krótkie spojrzenie wystarcza, by w pamięć wpisał się obraz jasnowłosego, zapatrzonego przed siebie mężczyzny ubranego w widocznie aetyjskie odzienie. Nieznajomy zdaje się być bardzo młody.
- I cóż z nim? - półszeptem pyta Idgar, przenosząc wzrok na twarz mistrzyni.

Julia Borejko - 2014-03-20 18:35:24

- Miłym się wydaje - rzuca oczywistym tonem - Ale zastanówmy się najpierw, cóż czynić. Tu zostać nie możemy...

Ibolya Fény - 2014-03-20 20:29:30

-Sądzę, że wybadać go pierwej należy...-patrzy nieznajomemu w oczy-Hej ty tam! Skończyłbyś waść łaskawie nas podsłuchiwać i godność swą wyjawił.

Siemen Orielowicz - 2014-03-20 20:49:02

Te słowa chyba skierowane zostały do niego.
Z ociąganiem odwraca wzrok od jakże fascynującego widoku krzywej, źle nadmuchanej szyby i odwzajemnia spojrzenie nieznajomej. Na jego ustach pojawia się promienny uśmiech.
- Izwinitie? Ja nie ponial... - odzywa się w ojczystym języku, doskonale jednak rozumiejąc słowa dziewczyny. Przygląda się jej uważnie, w myślach oceniając wygląd.
Całkiem niezła partia. Odruchowo zerka na drugą, tworzącą z nią wyraźny kontrast, jeśli idzie o aparycję. Wygląda na starszą, choć i ta mogłaby przypaść Siemionowi do gustu. Przyjaciółki? Nie, chyba nie znają się aż tak dobrze... rozmawiały z jakimś mężczyzną. O co tutaj chodzi? Tyle pytań, tak mało czasu, tak niecierpliwa natura!

Julia Borejko - 2014-03-20 20:56:47

- Z Aetsji jesteś? - pyta, rozumiejąc doskonale język obcego - Jak brzmi godność waćpana?

Siemen Orielowicz - 2014-03-20 21:11:35

Och. Czyżby stara sztuczka zawiodła?
- A tak - odpowiada, wciąż po aetsku. - Moja godność? Jam jest Siemion Wasiliewicz, herbu Apraskin.
Apraskin! Śmieje się w duchu z takiego podświadomego wyboru. Toż to ich zwaśniony z nimi "sąsiad" z pobliskiej wsi tak się nazywał... dopóki wystrzelona przez jego ojca kula nie przeszyła jego piersi. Sam Sieńka niewiele pamiętał, kończył wówczas zaledwie trzeci rok, a jednak, a jednak! Nierzadko opowiadania mają większą moc niż wydarzenia dostrzeżone przy pomocy własnych zmysłów.

Julia Borejko - 2014-03-20 21:27:54

- Sławnym w całym świecie wojownikom waść służysz. Walczyć czymś pewnie umiesz? - pyta, chcąc bliżej poznać obcego. Niezbyt lubi Aetyjczyków, ale ten wydaje się miły... - Przepraszam, nie przedstawiłam się. Julia Ivanovna Borowska, traperska mistrzyni - podaje rękę Aetyjczykowi.

Siemen Orielowicz - 2014-03-20 22:01:19

Lekko marszczy brwi, nie do końca rozumiejąc słowa niewiasty. Dopiero po chwili dociera do niego, co jeszcze powiedziała.
Mistrzyni?
Słyszał jej nazwisko, ale, ale... Przypadkiem miałby zostać wysłany na zwiad, przypadkiem znaleźć się w tej karczmie i przypadkiem trafić akurat na mistrzynię Traperów?
Mimo takiego rozdarcia, uśmiech nie schodzi z jego ust.
- To dla mnie zaszczyt, miła waćpanno - mówi spokojnym tonem. - Czy może już waćpani? Nie uchybiłem godnośći?

Julia Borejko - 2014-03-20 22:15:33

- "Waćpanno". Jeszcze nie "waćpani" i, miejmy nadzieję, nigdy - mówi nieco urażona. Jakim cudem traperska mistrzyni mogła myśleć o miłości? Za dużo miała w dzieciństwie problemów! Nigdy się nie zakocha! Nigdy!

Siemen Orielowicz - 2014-03-20 22:22:45

Na jego policzkach pojawia się lekki rumieniec.
- Suplikuję o wybaczenie. - Spuszcza wzrok na ławę, usilnie wpatrując się w jakąś tłustą plamę. - Skądże więc tu się waćpani znalazła , jeśli spytać wolno?

Julia Borejko - 2014-03-20 22:25:15

- Przygód poszukuję - mówi niespodziewanie prosto - We własnej wsi nie zaznam szczęścia, to w podróży go szukam. No i staram się, by Anna wreszcie się do mnie odezwała - wzdycha.

Siemen Orielowicz - 2014-03-20 22:27:14

Nie obraziła się. Jeszcze nie wszystko stracone! Traperska mistrzyni, a kimże są jej doborowi towarzysze? Cała trójka może okazać się bardzo przydatna.
- Anna? - docieka uprzejmie.

Julia Borejko - 2014-03-20 22:28:38

- Przybrana siostra - rzuca od niechcenia i zmienia nieprzyjemny temat - A waćpan skąd się wziął? Czego w Republice szuka?

Siemen Orielowicz - 2014-03-20 22:38:21

Spodziewał się tych pytań, ale mimo wszystko jest nieco zaskoczony bezpośredniością i... tym jak szybko one się pojawiły.
- Nie drążę - deklaruje, kończąc myśl o Annie. - Ja tu krewnych odwiedzam, daleka jeszcze droga, a już pięć dni żem w siodle siedział - i nic! Ani o milę bliżej.

Julia Borejko - 2014-03-20 22:42:10

- Kogoś... hmm... konkretnego szukasz? Znam wielu ludzi w tych stronach, pomóc mogę.

Siemen Orielowicz - 2014-03-20 22:44:25

Kręci głową. Dlaczego wymyślił akurat tak mało kreatywne kłamstwo?
- Nie, nie, tylko przejazdem jestem... Noclegowni tu może uświadczę?

Julia Borejko - 2014-03-20 22:48:33

Myśli, co powiedzieć. W tych niespokojnych czasach przydałby się ktoś, kto wzmocniłby siły Traperów.
- Dzielnica niedaleko - rzuca całkiem bezmyślnie. Zaraz potem proponuje coś innego. - A i tutaj nocleg znajdziesz. Na strychu w tejże karczmie.

Siemen Orielowicz - 2014-03-20 22:54:59

Znowu się uśmiecha, ciepło popatrując na Julię. Czy już pozyskał jej zaufanie? Wydaje się naprawdę miła, dobra, a przede wszystkim dość łatwowierna... Przecież można by nawiązać przyjaźń, a nie tylko wykorzystywać! To nie wróg, nie najemnik, to sojusznik...
- Dziękuję. - Nieznacznie chyli czoła. - Tu więc zostanę, zmęczenie górę bierze... Rad byłbym jednak czegoś dla waćpanny dokazać. Czy mógłbym?

Julia Borejko - 2014-03-20 23:12:09

- Czego waść chcesz? Mów śmiało - odpowiada.

Siemen Orielowicz - 2014-03-20 23:24:47

Ugh. Żeby panna Borowska wiedziała, czego naprawdę chce Siemion Wasiliewicz! Gdyby tylko w jakiś tajemniczy sposób odgadła, kto go przysyła, pod czyją bezpośrednio służy komendą.
- Chcę waćpannie w czymś pomóc - wyjaśnia zgodnie z prawdą. Czuje swego rodzaju sympatię do mistrzyni.

Julia Borejko - 2014-03-20 23:29:13

- W czym? W powstaniu? W utworzeniu wolnej Lennain? - wyrzuca z siebie słowa całkowicie nieostrożnie.

Siemen Orielowicz - 2014-03-21 00:09:35

Na Boga, to zadanie wprost dziecinnie proste! Car będzie dumny, herb zostanie oczyszczony... Wybornie!
- Spełnię jedno z twych życzeń, o pani - deklaruje. - Acz i w zamian proszę o pomoc... gdybym jej kiedy potrzebował.
Zaufała mu, teraz pora, by on zaufał jej. A do tego musi ją sprawdzić... dowiedzieć się, jak użyteczna może być traperska mistrzyni i w jaki sposób wykorzystać jej potencjał. Najwięcej jednak zależy od jej lojalności i stopnia naiwności...
Dlaczego to wszystko przedstawia się w sposób obrzydliwie wykalkulowany? To dobra panna, potrzebująca, przyjazna, uczynna. Z jakiej racji miałby traktować ją w ten sposób?
Nie przyjechał tu, by zdobywać znajomości i budować relacje.

Julia Borejko - 2014-03-21 16:12:35

- Nie mam życzeń - pada natychmiastowa odpowiedź. Cóż, życzenie Julii nie było możliwe do spełnienia przez tego dziwacznego Aetyjczyka. Nie ufała mu, a on myślał, że ją wykorzysta... żaden Aetyjczyk nie ma prawa dyktować warunków Lennainom czy Avarom. Chyba, że chce poznać łąkowe prawo pięści!
- Po raz ostatni pytam. Skąd się waść wziąłeś i czego tu szukasz? Na przeszpiegi chodzisz?

Siemen Orielowicz - 2014-03-21 22:35:48

Przez jego twarz przemyka wyraz podziwu zmieszanego z niepokojem. Co za kobieta! Brnąć dalej w kłamstwo czy powiedzieć półprawdę?
- Nie waćpanny to rzecz - odpowiada bezczelnie.

Julia Borejko - 2014-03-21 22:41:22

- Moja rzecz, boś podejrzany... Mów, czego w Lennain szukasz! - wrzeszczy, całkowicie nie myśląc. Ma już gdzieś to, że w każdej chwili zjawi się tu Wasylewicz... Chce po prostu dowiedzieć się, czy każdy Aetyjczyk jest, mówiąc kolokwialnie, nienormalny. Większość zapewne jest.

Siemen Orielowicz - 2014-03-21 22:47:00

Urażony butnością Traperki, ostentacyjnie chwyta się pod boki i zerka na nią z przyganą. Wynosi się ponad stan! Jak ona w ogóle odnosi się do niego, bojara?
- Chyba czegoś tu waćpanna nie pojmuje - syczy, wyjmując spod wierzchniego okrycia zapieczętowany list. - Poselska nietykalność, waćpanno... radzę na mnie ręki nie podnosić, bo czymże Lennain bez przywódcy będzie? Zważcie na wojnę, panienko!
Tupet... jaki ona ma tupet...

Julia Borejko - 2014-03-21 22:56:02

- Na wojnę? Czyżby Aetsja szykowała się do wojny z Republiką? Lennain to też Republika, zapomniałeś waść? - pyta bezczelnie. Na Boga, z tej strony Stemmini ze swoją oszukaną i bezsensowną Listą, z drugiej chciwi Aetyjczycy... Lennain to biedny kraj...
- A do kogo to poselstwo? - dokańcza pytanie, wbijając w gościa swój przenikliwy i pełen złości wzrok.

Siemen Orielowicz - 2014-03-21 23:09:39

Zgrzyta zębami, coraz bardziej rozdrażniony natarczywą bezczelnością Lennainki. Przecież, jak mu zawsze powtarzano, nawet Traperska starszyzna stoi niżej w hierarchii niż aetyjskie mieszczaństwo, o szlachcie nie wspominając. W Republice jedynymi partnerami do równoprawnej rozmowy byli wyłącznie Stemmini.
- Poselstwo do króla - schowawszy list, odpowiada lakonicznie, odwracając się do panny plecami i krzyżując ramiona na piersiach.

Julia Borejko - 2014-03-21 23:14:38

- Do króla? Może i ja się z waćpanem wybiorę... - stara się na "naciągany" słodki uśmiech. Będzie śledzić tego dziwaka przez całą drogę! Nie pozwoli, żeby Republika ucierpiała! Nigdy! Republika to jej dom, wbrew temu, co twierdzą stemmińskie stereotypy!

Siemen Orielowicz - 2014-03-21 23:19:48

Ostentacyjnie się krzywi, niezadowolony z propozycji panny Borowskiej. Co też ona sobie wyobraża? Nie zapraszał jej na wspólną wyprawę. Teraz, kiedy ich stosunki uległy pogorszeniu...
- Chamstwa na pałace nie wpuszczają - odpowiada złośliwie, nawet na nią nie patrząc.

Julia Borejko - 2014-03-21 23:25:05

Tego już za wiele. Traperzy nie są chamscy.
- Na pałace wpuszczają przede wszystkim żywych! - wrzeszczy, dobywając szabli. Zatłucze chama, to pewne!

Siemen Orielowicz - 2014-03-21 23:30:24

Lekko unosi brew, pogardliwie spoglądając na Lennainkę. Co też ona sobie wyobraża?
- O, przepraszam? - wyraża na głos zdumienie. - Waćpanna mi grozi? Dosyć już mój herb zhańbiono, ażebym z chamstwem w waśnie się miał wdawać!
Irytowanie niewiasty sprawia mu radość, powoduje dziką satysfakcję. Dziwne. Skąd to się bierze i dlaczego tak jest?

Julia Borejko - 2014-03-21 23:36:06

- Zatem jesteś tchórzem - mówi - I nie nazywaj mnie... nas chamstwem! - wrzeszczy, robiąc młynka szablą. Kieruje się w stronę drzwi.
- Stawaj, waść!

Siemen Orielowicz - 2014-03-21 23:45:20

Z jego ust wymyka się chichot. Och, na Boga, przecież ta kobieta sama prosi się o kłopoty. Immunitet poselski, immunitet dyplomaty, immunitet wynikający z racji stanu i immunitet od pochodzenia zagranicznego. W dodatku Traperów traktują w Republice bardzo niechętnie przez wzgląd na powstanie, a że to mistrzyni, a że Stemmini zechcą błagać jego wahający się naród o sojusz... Ha! Któryż to sędzia nie zechciałby mieć jej głowy na srebrnym półmisku?
- Nie, nie stanę - oznajmia. - Satysfakcję tylko równym sobie daję.
Zabrzmiało trochę arogancko, myśli sobie, ale to nic. Niech Borowska zna swoje miejsce! Powinna bardziej zadbać o względy carskiego posła... Niech wyrzuca sobie do końca życia, jeśli najszlachetniejszy JWP stanie po stronie króla!

Idgar Lysyszko - 2014-03-21 23:51:42

W milczeniu łowi każde słowo cudzoziemca, starając się zwracać na siebie jak najmniejszą uwagę. Julia postępuje nieostrożnie, powinna się bardziej pilnować... Fakt, ów dziwny mężczyzna pozwala sobie na za dużo, jest zadufany w sobie ponad wszelką miarę, ale czy to naprawdę powód, by narażać się sądom? Z własnego doświadczenia wie, że rozstrzygający procesy z reguły są bardzo stronniczy, przekupni i stają po stronie przebrzydłej szlachty, a król... król tak naprawdę zmienił się w marionetkę magnaterii.

Julia Borejko - 2014-03-22 15:29:50

- Zatem jesteś tchórzem - odpowiada cudzoziemcowi. Zaraz jednak spogląda, może instynktownie, a może przez zwykły przypadek, na Idgara. "Jasne, jasne, mam się pilnować, mam unikać kłótni... Kiedy nie mogę!", myśli. Lepiej by było, gdyby... gdyby ten Aetyjczyk sobie poszedł. Najlepiej natychmiast.
- Słuchajcie - mówi, siadając obok Idgara i Ibolyi - idźmy za tym... tym chamem. Nie wiadomo, co wymyśli...

Siemen Orielowicz - 2014-03-22 21:11:17

Słowa spływają po nim jak po kaczce. Niech sobie jakaś niżej urodzona strzępi na nim język, jej święte prawo, jako istoty nie do końca uświadomionej społecznie czy politycznie. Nie urąga to jego honorowi, bynajmniej... Satysfakcja? Ha! Jeszcze czego.
Dostrzegłszy "przemieszczenie" rozmówczyni, przypada do niej i zerka jej przez ramię.
- Nieładnie to tak w towarzystwie szeptać - upomina protekcjonalnie

Julia Borejko - 2014-03-22 21:19:59

Tego już za wiele. Borowskiej się nie wkurza, jak mawiają na Dzielnicy. W mig wyciąga sztylet i tak samo szybko podkłada go pod gardło Aetyjczykowi.
- Ostatnie słowa? - pyta bezczelnie, zaciskając dłoń na rękojeści. Jest na tyle wściekła, że mogłaby zaraz poderżnąć gardło cudzoziemcowi.

Siemen Orielowicz - 2014-03-22 21:27:59

Zduszony okrzyk zaskoczenia wydobywa się z jego gardła już w pierwszej chwili, gdy młodzieniec dostrzega mknący ku niemu sztylet. Zaraz jednak mężczyzna uspokaja się, zerkając na drzwi, za którymi, zgodnie z poleceniem, stoją jego pachołkowie. Wystarczy jedno słowo, by zjawili się tu i aresztowali tę krnąbrną dziewkę, ale po cóż męczyć się z procesowaniem? To nużące.
- Nie zrobisz tego, Traperko - zapewnia ją, nawet nie siląc się na formę grzecznościową. - Zbytnio się o przyszłość się troskasz.
Ach, gdyby w obcym kraju coś stało się jednemu z carskich posłów, ukochany władca gotów byłby wszcząć wojnę, byle wynagrodzić jego krzywdę czy nawet pomścić śmierć. Car kochał swój naród, car miłował sprzymierzeńców i szanował szlachtę... Sieńka ani przez chwilę nie wątpi w to, że pół armii aetyjskiej ruszyłoby na Republikę, gdyby tylko włos mu spadł z głowy w drodze na zamek.

Ibolya Fény - 2014-03-22 21:35:15

Spogląda z narastającym zdziwieniem na Julię. Wielkie nieba! Doprawdy raptowna to dziewka...Na szable się mierzyć z posłem, na dodatek aetyjczykiem. Uraził ją, tak nie przystoi, jednak na Boga! Źle się to skończy. Podchodzi zatem do Siemena i staje do niego licem zwrócownym.

-Waćpan raczy wybaczyć tej pannie...-patrzy na Julię wzrokiem niemal błagalnym, zdaje się mówić "odstawże aśćka ten nóż!"-Uraziły ją nieco waszmości słowa. Nie trzeba zaraz pachołków wołać.-spogląda w stronę wejścia do karczmy.

Julia Borejko - 2014-03-22 21:37:26

- Zrobię. Zrobię to, co będę chcieć. A twoją służbę na strzępy rozerwę, tak jak wszystkich w tej karczmie! Tacy jak ty powinni wymrzeć w zamieci kilka tysięcy lat wstecz! - wrzeszczy. Coraz bardziej chce zabić zuchwałego Aetyjczyka.
- Pytam ostatni raz, chamie. Jakie będą twoje ostatnie słowa?

Siemen Orielowicz - 2014-03-22 21:40:59

w milczeniu spogląda na retorkę, w skupieniu analizując jej słowa. Urazić? Urazić można honor, godność, co wiąże się ściśle z posiadaniem herbu. W dodatku skąd ta młoda, już bliższa jego wiekowi dziewczyna wie o jego zamiarach? Czary?
- Owa waćpanna - oznajmia wyniośle, naznaczając drugie słowo pogardliwą nutą - przestępstwa się dopuszcza i godność moją bruka. Sama słyszysz, o pani!
Nazwanie go "chamem" zdecydowanie urąga jego szlacheckiemu honorowi. Za to każą ją wybatożyć, jeśli nie zaprowadzą od razu na szafot... jeśli zaś doliczyć próbę usiłowania morderstwa i prowokowanie awantury...
Dobywa szabli i siecze od dołu rękę Julii, żeby uwolnić się od lodowatego dotyku sztyletu.
- Ostatnich słów jeszczem nie obmyślił. O czas suplikuję.

Julia Borejko - 2014-03-22 21:46:57

W mig unika cięcia szablą, tnąc Aetyjczyka nożem w szyję.
- Przepraszam - oznajmia na odczepnego.

Ibolya Fény - 2014-03-22 21:47:17

Na litość Boską! Toż to na pewno bójką się zakończy...Ibolya wytęża umysł, chcąc wykorzystać swe umiejętności dyplomatyczne, aby uratować sytuację. Spogląda Siemenowi prosto w oczy i zadaje pytanie.

-A jeśli waści powiem, że jam ze stanu szlacheckiego, ze mną rozmawiać raczysz? Czy do porozumienia dojdziem, nim waść lub owa waćpanna-Julia Borowska usieczona zostanie? Doprawdy do rozlewu krwi pragniesz asan doprowadzić?

Siemen Orielowicz - 2014-03-22 21:54:11

Powoli zaczyna się niecierpliwić. Ręka nieznośnie świerzbi go, spoczywając na blaszce muszkietu, druga wciąż trzyma szablę w gotowości. Bezsens i kompletny brak pomyślunku ze strony traperskiej mistrzyni! Czy ona doprawdy nie rozumie, że waży w tej chwili losy Aramego i Chmieleckiego?
- Nie pragnę - mówi cicho. W każdej jego słowie pobrzmiewa jednak narastający gniew - Napadnięto mnie, posła carskiego, z meldunkiem do króla... I cóż mam o Republice meldować, jakież jej świadectwo wystawić? Jak się do powstania przychylić?

Ibolya Fény - 2014-03-22 21:56:29

Kręci głową, nic już nie uradzi, muszą między sobą spór rozwiązać...Oby tylko nikt życiem nie zapłacił.

-Nic już rzec na to nie mogę...

Siemen Orielowicz - 2014-03-22 22:07:09

Głowa zdaje mu się być jakby cięższą, nieporęczną. Obraz wiruje coraz szybciej i szybciej, niepokojąc carskiego posłańca. Co się dzieje? Co się, u licha, dzieje? Upuszcza szablę, drżącą ręką dotykając szyi. Na jego dłoni pozostaje wyrazisty, ciemnoczerwony ślad.
Co, do diaska?...
Pióro szczęściem nie przebiło krtani ani gardła, jednakże zahaczyło chyba o węzeł chłonny i kilka mniejszych naczynek krwionośnych. Dlaczego nie poczuł tego od razu? Adrenalina?
Jego niebieskie oczy otwierają się szeroko ze strachu na samą myśl o śmierci. Nie wypełnił misji, nie dopiął celu, nie zmazał hańby, nie wrócił do domu - ba, nawet nie ukończył siedemnastu lat. Nie dane będzie mu skonać w rodzinnych stronach, ginie zaś od cięcia jakiejś Traperki. To... to po prostu śmiechu warte!
Osuwa się na kolana, ukrywając twarz w dłoniach. Jego los nie został jeszcze przesądzony, trzeba spróbować pomyśleć logicznie. Skoro może mówić i w miarę swobodnie oddychać, rana nie jest zbyt głęboka. Pytanie tylko: jak mocno krwawi i czy niebezpieczna?

Julia Borejko - 2014-03-22 22:43:59

Kieruje wzrok ku ludziom w karczmie.
- Nic nie widzieliście - mówi do nich, a oni pospiesznie wychodzą. Żeby tylko nic nie powiedzieli. Nie wyglądają na trzeźwych, pewnie uznają to za zwidy. Nie ma się czego bać.
- A ty się już królem nie przejmuj. O siebie się martw - mówi do Siemena.

Siemen Orielowicz - 2014-03-22 23:01:08

Doskonale. Tak wielu świadków z uboższych grup społecznych, wystarczy tak niewiele funduszy, by rozwiązać im usta... Tylko czy Sieńka dożyje procesu o własną krzywdę? Gdyby tak mógł nagle znaleźć się w zamku!
Lecąc w dół, na wpół przytomnie wpatruje się w twarz Julii. Zostawi go tak? Czy on by ją zostawił?

Julia Borejko - 2014-03-22 23:09:54

- Słuchaj, waść - mówi wreszcie po dłuższym rozmyślaniu - Pozwolę ci żyć i puszczę cię wolno, ale obiecaj, że przemilczysz to, co się tu stało.

Siemen Orielowicz - 2014-03-22 23:19:29

Słowa Traperki docierają do niego dziwnie zniekształcone, w dodatku zagłuszone coraz bardziej natarczywym szumem w uszach. Z trudem wyławia z nich sensowną całość.
Chce mu darować życie, jak pan swemu niewolnikowi. Pozwoli mu żyć, zaaprobuje ten pomysł jako pani jego śmierci. To hańba, przystać na taką propozycję. A jednak, a jednak tak dawno nie zawitał u konfesjonału, tyle pozostało mu jeszcze do zrobienia, tak wiele mógł jeszcze utracić!
- Nie dobijesz mnie, waćpanno - koryguje nieco jej wypowiedź - na życie me więcej się ważyć nie będziesz, a teraz pomocy mi udzielisz.
Przetacza się na bok, czując, że zbiera mu się na wymioty. Ból przybiera na sile.

Julia Borejko - 2014-03-22 23:32:49

- Tak - oświadcza poważnie - uratuję cię - dokańcza, po czym wyciąga z plecaka jakieś bandaże. Obwiązuje ranę tak dobrze, jak potrafi. - Nie zasypiaj - mówi, czując, że mógłby się już nie obudzić.

Siemen Orielowicz - 2014-03-23 11:30:41

Fala nudności cały czas bezskutecznie próbuje dojść do głosu. Tym razem jednak wyrusza z poparciem w postaci zawrotów głowy. Obraz kręci się szybciej niż gdyby Sieńka obserwował go z ramion wiejskiego młyna, żołądek podjeżdża niemal do jamy ustnej. Wie jednak, że zwracanie najprawdopodobniej zakończyłoby się znacznym utrudnieniem oddechu, jeśli nawet nie uduszeniem, do czego przecież nie planuje dopuścić. Wnet pojawia się jeszcze jedna myśl.
Mdłości oznaczają dostanie się krwi do żołądka, a to z kolei stanowi dowód na przecięcie samego gardła. Krtań pozostaje chyba nienaruszona, skoro dźwięk wydobywa się z niej i zostaje przetworzony przez język na artykułowany.
Uratuje go?... Dlaczego tyle osób przygląda się jego słabości? Dlaczego Traperka tak zbrukała jego honor? Boże, Boże... Jak teraz to naprawić? Herb nigdy nie zostanie oczyszczony, jeśli tak dalej pójdzie! Potrzeba zemsty, a na to plan już pojawia się w jego umyśle. Trzeba tylko powiększyć swój kapitał i dowiedzieć się paru rzeczy.
Dotyk opatrunku przynosi swego rodzaju ukojenie psychiczne i fizyczne. W sumie... powinien być jej wdzięczny, ale czy wdzięczność wobec niższego stanu nie jest uznawana za ujmę?
Niech go zabije... nie, niech go nie zabija. Cholera, trudny wybór.
- Zrób ze mną waćpanna, co tylko zechcesz - mówi zrezygnowany.

Idgar Lysyszko - 2014-03-23 22:14:33

Sprawa zaczyna przybierać raczej niekorzystny obrót. Pora najwyższa, by wziąć ją w swoje ręce. Choć tymczasowo zagrożenie zostało zażegnane, to za chwilę mogą wyniknąć jakieś niezbyt przyjemne konsekwencje, jak chociażby przyłączenie się potężnego Carstwa do konfliktu. W sumie... z pomocą sąsiadów mogliby wygrać to powstanie. Najlepiej zadbać o dobre relacje z osobą stojącą tak blisko władcy Aetsji, nawet jeżeli budzi ona podejrzenia. W dodatku, jako obieżyświat, dobrze zna uniwersalne zasady traktowania poselstwa, zwłaszcza dyplomatycznego.
Bez słowa podchodzi do rannego, uważnie przyglądając się opatrunkowi wykonanemu przez mistrzynię. Wygląda na całkiem porządne, a draśnięcie na zabezpieczone, toteż na razie potrzeba czegoś, co uśmierzy ból i postawi cudzoziemca na nogi. Wyjmuje ze swojego tobołka kilka małych pudełeczek, emitujących zapach tak intensywny, że czuć go nawet przez drewno. Umiejętność leczenia ziołami, całkiem przydatna zdolność nabyta... Co mogłoby mu się przydać? Najlepiej byłoby zacząć od chmielu. Choć nie dysponuje takim środkiem, to przecież bardzo łatwo jest w stanie go zdobyć.
- Piwa!

Julia Borejko - 2014-03-23 22:17:14

Chcąc być przydatna, idzie do karczmarza po piwo. Chwilę później przynosi półlitrowy kufel.
- Proszę - mówi krótko, nieco przestraszona.

Idgar Lysyszko - 2014-03-23 22:24:37

- Dziękuję - odpowiada z uśmiechem, przytykając kufel do ust młodzieńca.
Nic mu nie będzie. Chmiel, do spółki z paroma innymi ziołami, to doskonałe lekarstwo na wszelkiego rodzaju bóle i właśnie dlatego tak często poi się osoby o tego rodzaju dolegliwości szklanicą dobrego trunku. Jeśli Aetyjczyk przeżyje, może okazać się bardzo przydatnym narzędziem w ich rękach...

Siemen Orielowicz - 2014-03-23 22:28:51

Ktoś nowy do pomocy. Jak miło, widownia przyjemnie rośnie w oczach... Na zaserwowane lekarstwo nie powinien jednak narzekać, jak na rasowego Aetyjczyka przystało. Alkohol... a nuż podadzą Traperce coś mocniejszego, niż poprosił nieznany mu mężczyzna?
Jego entuzjazm słabnie, gdy słyszy prośbę Borowskiej, skierowaną do karczmarza. Piwo? Ale naprawdę?
- Gdańskiej... - marudzi, z niezadowoleniem odsuwając twarz od kufla. - A waćpanna ostrza nie otarłaś.

Julia Borejko - 2014-03-23 22:35:01

- Ma... jakieś szanse? - pyta nerwowo Idgara. Nie chce mieć na sumieniu kolejnego posła. Szczególnie tego. Tego, który ma świadków... Tego, który może przyczynić się, o zgrozo, do upadku Lennain. Cóż, ten może się przydać. W odróżnieniu od tych trzech poprzednich, którzy sami prosili się o śmierć swoim wrednym postępowaniem. Ale nie warto wracać do przeszłości. Trzeba się martwić o teraźniejszość i przyszłość.

Idgar Lysyszko - 2014-03-23 22:39:18

Kiwa głową.
- Niewątpliwie - stawia skomplikowaną diagnozę. - Jego życiu nic już nie zagraża, jeśli nikt nań ręki unieść nie zechce... A boleć go będzie dopóty, dopóki do zaleceń moich stosować się nie zacznie.
Z przyganą patrzy na "zwadzonych" ze sobą. Jak dzieci, jak dzieci...

Julia Borejko - 2014-03-23 22:48:04

Czuje ulgę. Na szczęście to nic poważnego. Aetyjczyk może się przydać.
- Co teraz robimy? - pyta. Nie wie, dokąd pójść. Chciałaby pojechać do Dzielnicy i szykować się ze swoją drużyną do powstania. Są jednak ci dziwni, a zarazem ciekawi ludzie. Cóż czynić?

Siemen Orielowicz - 2014-03-23 22:56:47

Niechętnie wychyla zawartość naczynia, ostentacyjnie się przy tym krzywiąc i robiąc miny jak małe dziecko. Piwo to nie alkohol, piwo to sfermentowany kompot. Jeśli jednak ma mu to pomóc...
Pytanie tylko, dlaczego Traperka tak nagle zmieniła zdanie. Jej towarzysz, wnosząc po odzieniu, jest tak jak Siemion szlachcicem, ale z jakiegoś powodu miesza się do lennaińskich spraw. Może warto im się przyjrzeć z bliska i poznać? O ile któregoś pięknego dnia nie odetną mu głowy, wniosą do jego śledztwa dość ciekawe informacje. Zabiorą go ze sobą?
- Robimy czy wy robicie? - upewnia się.

Julia Borejko - 2014-03-23 23:02:11

- Robimy. My - konkretyzuje. Sama nie potrafi rozeznać się w swoich uczuciach. Czasem nie cierpi niebywałej butności posła, innym razem jest przekonana, że Siemen mógłby odegrać jakąś ważną rolę w historii Lennain. - Gdzie idziemy?

Siemen Orielowicz - 2014-03-23 23:07:16

Och. Mogłaby chociaż zapytać o zdanie... Nie wie jak ona, jednakże jemu spieszono jest do zamku królewskiego.
- Ja wybieram się do stolicy - oznajmia, barwiąc słowa aroganckim wydźwiękiem. - Czy jednak Traperkę wpuszczą, ba, czy wypuszczą... Za to nie ręczę.
Ból zdaje się nieco rozchodzić. Cholera, może jednak piwo to nie był taki znowu zły pomysł... Ale na gdańską i tak nabrał apetytu i wypije, kiedy tylko znajdzie na to odpowiednią porę.

Julia Borejko - 2014-03-24 20:39:57

- Do stolicy? Do Velikki? - upewnia się. Tak, też chciałaby rozmówić się z królem. Wbrew pozorom wie, że wojna jest złem. Zawsze warto rozwiązywać konflikty dyplomatycznie, a najlepiej przy dobrym, stemmińskim miodzie... Tak, z pewnością potowarzyszy Siemenowi. - Ale obiecaj, że nie piśniesz słowa o tym, coś tu widział, słyszał i przeżył. Ostrzegam, że Eldren to dziwak. Niby nas broni, ale jak się dowie, jacy czasem jesteśmy, to wybije nas jak bydło. Nie ufam mu. Więc, co? Nic nikomu nie powiesz?

Siemen Orielowicz - 2014-03-24 21:38:56

Po ostatnich słowach Borowskiej nabiera przekonania, że odpowiednie opisanie tej sytuacji może nie byłoby złym pomysłem. Gdyby stała się niewygodna, obyłby się bez brudzenia sobie rąk. Gdyby stała się niewygodna, na razie lepiej potrzymać ją w niepewności.
- Na razie nie mam takiego zamiaru - odpowiada nonszalancko.
Nie powiedzieć nic o tym, co widział i słyszał! A to dobre... Carowi meldunek i tak musi złożyć - taka rola zwiadowcy.

Julia Borejko - 2014-03-24 21:52:19

Przygląda się uważnie Aetyjczykowi. Taak, z pewnością wędruje do Velikki. Z pewnością. Wredny kłamca...
- Kłamiesz - rzuca otwarcie - Jedziesz do Velikki. Ostrzegam jeszcze raz: nic nikomu nie powiesz, albo nie wrócisz do swojej kochanej Aetsji. Zrozumiałeś? - chwyta go za poły płaszcza, coraz bardziej zdenerwowana. Nie umie się rozeznać w swojej huśtawce nastrojów...

Siemen Orielowicz - 2014-03-24 22:02:09

Nawet niewielka zmiana pozycji doprowadza jego żołądek do bolesnego skurczu, co natychmiast odbija się na jego twarzy. Grożąca mu Traperka, pani jego życia i śmierci... Niedorzeczność! Co powie jego ojciec, jak zareaguje brat?
- Uspokój się, waćpanna, dobrze ci radzę - rzecze chłodno. - Więcej mam sojuszników tu, za granicą, niźli ty w swej rodzinnej stronie.
Będą go szukać, to oczywistość, jednak używanie tego jako argumentu zabrzmiałoby co najmniej infantylnie, jeśli nie desperacko.

Julia Borejko - 2014-03-24 22:13:29

- Skąd wiesz, ilu mam oddanych mi ludzi, wiernych przyjaciół? Jak śmiesz porównywać siebie, prostego posła, do traperskiej mistrzyni? Za grosz skromności nie masz! - wrzeszczy, szarpiąc go coraz bardziej. Nie przejmuje się już jego marnym losem. Lepiej będzie, jeśli... jeśli go zniszczy, mówiąc krótko i dobitnie.

Siemen Orielowicz - 2014-03-24 22:31:47

- Puszczaj, waćpani! - krzyczy, pewien, że nie utrzyma dłużej zawartości żołądka na swoim miejscu. Mimo całej niechęci, którą do niej żywi, średnio mu się widzi zdobienie jej ubrania na wpół strawioną papką.
Trafiła kosa na kamień. No cóż, nie przewidywał, że zadanie okaże się aż tak trudne... Teraz nie ma już wątpliwości, że bezczelność Traperki przekracza wszelką miarę. Jeśli zostanie jej wymierzona kara, to jak najzupełniej sprawiedliwie. Za grosz kultury i dobrego wychowania. Car Iwan I Wielki przewraca się w grobie.
Czy nie lepiej zawrócić?
Na samą myśl o tej możliwości łzy cisną mu się do oczu. Zawiedzione spojrzenie ojca, usatysfakcjonowane brata, rozpacz matki, gniew cara, pogardliwy wzrok sąsiedniej szlachty, ba, chłopstwa!... Składał ślub, nie wolno mu teraz się wycofać! A zginąć?
Śmierć nie oczyści herbu, co również przysięgał. Klął się na własną duszę.
Przyszedł mu do głowy [i] batiuszka [/], który modlił się za niego dzień w dzień o wschodzie i zachodzie słońca. Czy teraz właśnie duchowny zanosi swe gorejące miłością słowa do Pana, prosząc o jego rychły powrót w świetle chwały i triumfu?
Przymyka powieki. I tak został już zbrukany, i tak to wszystko straciło sens. Żal jednak umierać... może po prostu uciec gdzieś na emigrację? Kupić folwark i tam sobie żyć jak prosty, pozbawiony ambicji szlachcic? Na Boga, siedemnaście lat to wiek, którego tak trudno się wyrzec!

Julia Borejko - 2014-03-24 22:38:39

- Pytam ostatni raz. Gdzie zmierzasz, jaki masz cel? Jak w kilka sekund nie odpowiesz albo znowu bezczelnie skłamiesz, padniesz trupem. Przysięgam - mówi spokojnie. Jest na tyle wściekła, że od razu zabiłaby posła. Chce jednak dowiedzieć się, jakie bezczelny gość ma zamiary.

Siemen Orielowicz - 2014-03-24 22:50:06

Nie zabije go, póki się nie dowie. Weźmie go może na męki, ale nie zabije... A cierpienie uszlachetnia. Sieńka nie puści pary z ust.
- Trzy drewna dla cię, waćpanno, szykują. Wylęganko chmielecka, Aetsja dla was palcem nie kiwnie - deklaruje. Dlaczego Borowska tak naciska na zeznania, boi się, czy jak? - Nad stan się wynosisz i nosa zadzierasz, jakbym z magnatką najmniej prawił. Spuśćże ty z tonu, i tak żeś zhańbiona, jeśli honor w ogóle posiadałaś. Ręki na cię bym nie wzniósł, krzywdy nie wyrządził, u króla się wstawił, a ty jako imańca mię traktujesz! Boga w sercu nie masz?
Najchętniej wyrzuciłby z siebie cały spontanicznie kreujący się monolog, gdyby nie silny skurcz w okolicy brzucha. Tym razem jednak nie potrafi powstrzymać naturalnego odruchu organizmu. Na domiar złego po policzku spływa mu łza.

Julia Borejko - 2014-03-24 23:01:52

Tego już za wiele. Kolejny raz jest zmuszona zagrozić posłowi nożem.
- Pytałam, dokąd zmierzasz, chamie! - wrzeszczy, przytykając mu sztylet do gardła - Wiesz, co się stanie, jak kolejny raz oberwiesz? Chcesz tego?

Siemen Orielowicz - 2014-03-24 23:09:39

Chamie?! Ona aż się prosi, żeby obezwładnić ją uderzeniem i głowę i zaprowadzić prosto do kata.
- Zniżasz się, waćpanna, do noża i obelg? - szepcze drżącym głosem. Nie podoba mu się ten ton. Żeby nie był tak osłabiony... - Nie proszę cię o wyjaśnienie powodów, dla których ty tu przebywasz, sensu zatem w pytaniach z twej strony nie dostrzegam. Suplikuję o iluminację.
Jest dostatecznie blisko, by Sieńka mógł dokonać na niej nawet krwawego mordu, ale nie podejmuje działania. Jeśli go zabije, straci w oczach współtowarzyszy jako osoba nierozważna, nieobliczalna, okrutna i pozbawiona godności. Mizerna pociecha, ale mimo wszystko...

Julia Borejko - 2014-03-24 23:18:41

- Doigrałeś się! - wrzeszczy, z furią kolejny raz tnąc go nożem w szyję. Rozwścieczona do granic możliwości, wychodzi z karczmy i trzaska drzwiami. Tamci niech robią, co chcą.

Siemen Orielowicz - 2014-03-24 23:33:15

Z rozciętej skóry ponownie wytryskuje fontanna ciemnoczerwonej krwi. Tym razem Borowska uderzyła mocniej, co Sieńka może wyraźnie odczuć podczas bezskutecznych prób wykrztuszenia dławiącej go substancji. Nie powstrzymuje już rozpaczliwego szlochu, który dodatkowo ściska go za gardło i hamuje oddech. Nie tak to sobie wyobrażał. Nie tak miało być.
Cóż, przynajmniej Wasjusza znajdzie sobie powód do radości.
Zabity przez Traperkę? Nie, to nie brzmi zbyt ciekawie. Nie powinien teraz umierać, raczej należałoby ją odnaleźć i doprowadzić przed trybunał. Zadała cios i uciekła - inaczej niż tchórzostwem nie mógłby tego nazwać. Ciekawe, czy po drodze natknęła się na jego wiernych pachołków...

Marianna Rzepkowska - 2014-03-25 18:19:22

Wchodząc do karczmy, minęła wybiegającą z niej młodą pannę. Wyglądała na Traperkę lub Lennainkę. Zresztą, to przecież to samo. Nie zastanawiając się nawet nad tym, co przed chwilą mogło się tu wydarzyć, zamawia jakąś skromną potrawkę u karczmarza i siada przy malutkim stoliku.
Offtop organizacyjny: ona nie widzi Siemena i tych dwóch pozostałych.

Idgar Lysyszko - 2014-03-25 18:48:20

Cholera. Kolejna osoba zniknęła z jego tajemnicą, w dodatku obarczając go ranną osobą, której nie potrafiłby udzielić stosownej pomocy. Kto jeszcze mógłby pomóc? Nikogo poza Ibolyą, Siemenem i nim samym nie było w karczmie.
Ledwie te słowa kształtują się w jego umyśle, w izbie pojawia się młoda, ciemnowłosa panna. Z wyglądu jego rodaczka, może nawet Traperka. Warto spróbować.
- Za pozwoleniem - zwraca się do niej, podchodząc do stolika. - Waćpanna z medycyną zaznajomiona?

Marianna Rzepkowska - 2014-03-25 18:53:22

- Z medycyną? A i owszem! - mówi głośno, udając aetyjski akcent. Przeczuwa coś? Raczej nie. Od niedawna jest zafascynowana tym krajem. - A dlaczegóż to jegomość pyta?

Idgar Lysyszko - 2014-03-25 18:59:49

Niebiosa chyba przysłały tę dziewkę! Dziwne tylko, że zaciąga końcówki jak Aetyjka, choć na pierwszy rzut oka przypomina Lennainkę... Osobliwe osobistości spotyka.
- Mogę prosić? - pyta uprzejmie. - Mamy rannego.

Marianna Rzepkowska - 2014-03-25 20:08:29

- Rannego...? Toś nie mógł lepiej trafić! Gdzież on? - pyta, ciesząc się, że w końcu na coś się przyda. Wstaje z krzesła, rozglądając się po karczmie.

Idgar Lysyszko - 2014-03-25 23:00:02

- Za pozwoleniem...
Prowadzi nieznaną mu medyk do zwijającego się z bólu Aetyjczyka. Gdyby mógł mu jakoś pomóc...
Pomóc jemu! Najlepiej teraz pomyśleć o sobie. Uciekły już dwie osoby posiadające informacje na jego temat. Krótko mówiąc, Idgar jest ugotowany.

Marianna Rzepkowska - 2014-03-26 16:28:08

Przygląda się nieznajomemu. Cóż, jest źle, ale warto spróbować. Wyciąga ze skórzanej torebki bandaż i trochę nieznanych dla, jakby to określono dzisiaj, "laika" ziół. Szybko robi opatrunek i obwiązuje nim ranę.
- Wyliże się. Taką mam przynajmniej nadzieję - mówi, ani na chwilę nie używając akcentu swoich rodaków. Cóż, jeśli już poznała kogoś nowego, warto zacząć jakąkolwiek rozmowę. - Któż taką zbrodnię w biały dzień popełnia? - pyta drugiego nieznajomego, w którym rozpoznała Lennaina.

Idgar Lysyszko - 2014-03-26 21:02:20

Idgar milczy, niepewien, co odpowiedzieć na to pytanie. Zamiast tego przygląda się ziołom, z których większą cześć potrafi rozpoznać.
- Nie wiem... nie znam - mówi cicho.

Marianna Rzepkowska - 2014-03-26 21:08:06

- Nie wiesz? To kiedyś tu przyszedł? Samo zajście widziałeś, mam rację? - mówi, korzystając ze swojego "daru" perswazji. Po chwili zauważa, że nieznajomy Lennain zawiesił wzrok na jej leczniczych ziołach. - Jegomość znasz się na leczeniu? - zmienia temat, ale i tak oczekuje odpowiedzi na swoje pierwsze pytanie.

Idgar Lysyszko - 2014-03-26 21:20:14

Nie będzie lekko. A w sumie... dlaczego tak broni panny Julii? Nie zna jej zamiarów, nie może mieć pewności, że właśnie nie pomaga Aramemu w ostrzeniu na niego pala.
- Znam się... trochę... na ziołach - wyjaśnia. - Zajściu bym zaświadczył, azaliż tejże persony wskazać nie potrafił. Nieznana mi.

Marianna Rzepkowska - 2014-03-26 21:24:32

- Nieznana? Znana w tych stronach jest pewna Traperka, która już kilku takich ma na sumieniu - mówi, wskazując na Aetyjczyka, który już powoli dochodzi do siebie. - Mistrzynię Borowską waść znasz? - pyta z niewinnym uśmiechem.

Idgar Lysyszko - 2014-03-26 21:32:30

- Jakoby egzulant z banicji wracam - odpowiada nieznajomej. - Nie znam... toć winienem?
Doskonale udaje mu się pokazać rzekome zaskoczenie. Przez te wszystkie lata okiełznał sztukę aktorską i radził sobie całkiem nieźle z udawaniem.
Oby tylko sam ranny go nie podkopał.

Siemen Orielowicz - 2014-03-26 21:33:10

Z nagła udaje mu się odzyskać mowę. Przez chwilę popatruje jeszcze na oboje udzielających mu pomocy medyków, aż wreszcie decyduje się coś powiedzieć.
- Inkursja - tłumaczy zajście jednym znaczącym słowem. - Znaszli, waćpanna, jadowiznę... rzec chciałem, Traperkę... słówko tylko szepnij, cóże to za jedna i czego od mnie chciała!
Wściekłość męczy go dodatkowo, jednak nie zamierza odpuścić.
- A acan łżesz... Łższesz jako sobaka, znasz ją!

Marianna Rzepkowska - 2014-03-26 21:42:53

Patrzy na Aetyjczyka i Lennaina zdziwionym wzrokiem. Obaj ją znają? Obaj spotkali Borowską? Czyli to jednak ona... Miałaby kolejnego na sumieniu. Cóż, jest Traperką, a to wiele wyjaśnia.
- Ach, tak. Była tutaj, jak mniemam? Cóż, doszły mnie słuchy, że Traperzy się do walki szykują. A i mogę coś więcej o niej powiedzieć, jeno nie wiem, czy to nie za dużo. Spotkałam ją z kilka niedziel temu i ona mi jak rodzonej siostrze zaufała. Powiadała, że nikomu mam nie mówić, co Dzielnica zamierza. Zaufała mi, jednym słowem. - tutaj Stemminka przerywa, zasłaniając sobie usta - I mówić mi o wszystkim zakazała...

Siemen Orielowicz - 2014-03-26 21:50:55

Przygląda się medyk z rosnącym zainteresowaniem. Kazała nie mówić... zaufała... Na Boga, czy cokolwiek może bardziej magnetyzować zwiadowcę? Trzeba tylko szeroko otworzyć oczy i uszy.
- Ano, była - niechętnie potwierdza słowa dziewczyny. - Jeśli zaś zaufała, dopytywać nie będę... Jakkolwiek bym kontent z wyjaśnień być nie miał. Za pozwoleniem jednak... czy gdy mnie imć Chmielecki swym towarzystwem zaszczyci, coś mu podszepnąć?
Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, by spotkał się zarówno z rebeliantem, jak i tłumicielem powstania jeszcze w drodze do pałacu. W zasadzie mógłby zaangażować Aetsję w ten spór, mógłby... Ale po której stronie? I jak do tego podejdzie car?

Marianna Rzepkowska - 2014-03-27 22:55:21

- Podszepnąć? Zależy, co. Rebeliantów to on chwali nad życie, ale... zwykłemu posłowi nie zaufa łatwo. On tylko z Traperami rozmawia - mówi szczerze. Cóż, czasy są ciężkie. Jeśli Aetsja nie pomoże, to niech siedzi u siebie. Nie potrzeba w Lennain kolejnego konfliktu.

Siemen Orielowicz - 2014-03-27 23:03:04

- Aetsja to silny... - Przez chwilę wertuje swoją pamięć jak jakiś podręcznik. - gracz. Jakby na rzecz tę nie spojrzeć, toż to przecie od mnie zależy, czyliż to za kniaziem murem stanie, czy rebeliantom wsparcia i azylu udzieli. Aliści mistrzyni wasza...
Z jego gardła wymyka się kaszel. Sieńka przeklina własną nieudolność: zwykłe mówienie go męczy. Musi wyjść stąd bez szwanku, nie wolno mu zmarnować kolejnej szansy...

Ibolya Fény - 2014-03-28 18:14:10

Ibolya przypatruje się uważnie personom dookoła niej. No cóż, mogło być gorzej...Doprawdy, narwani ci mieszkańcy Republiki, a do spółki z Aetyjczykami-lepiej nie wspominać. Obserwacje poczynione, pora chyba się zbierać...Dziewczyna powoli podnosi się z ławy, rusza w kierunku drzwi.

Marianna Rzepkowska - 2014-03-28 21:25:30

Zauważa kolejnego gościa w karczmie. To młoda dziewczyna, chyba Gijharianka.
- Waćpanna taka cicha, żem do tej pory nie wiedziała, czy tu siedzisz z nami. Gdzież to się wybierasz? - pyta śmiało, starając się zrobić dobre wrażenie. I oczywiście zdobyć jakieś informacje. - A my gdzie pójdziemy? - pyta pozostałych - Kto oprócz mnie przygody szuka?

Idgar Lysyszko - 2014-03-28 22:33:09

Przygody? Czy można to tak nazwać? I czy ta dziewczyna chce iść... z nim?
- Przygody nie szukam, aliści sprawiedliwości zadość uczynić pragnę - tłumaczy, jakby co najmniej był Janosikiem, Robin Hoodem czy podobną postacią z legend.
Musi postępować ostrożnie, nie dopuszczając, by kolejna osoba odkryła jego tożsamość.

Siemen Orielowicz - 2014-03-28 22:34:58

Nie odrywa spojrzenia od medyk, coraz bardziej zainteresowany jej osobą. Kim ona jest? Czego tu szuka? Dokąd chce i jechać i po co? Wypalenie zawodowe samo podpowiada mu odpowiednie pytania.
- Dokąd, waćpanna, się udajesz?

Marianna Rzepkowska - 2014-03-28 22:48:11

- Dokąd? Najlepiej do Velikki. Do samego króla Eldrena! - wrzeszczy z nieukrywaną radością - Trzeba się dowiedzieć, co Dzielnica i Hałłak zamierzają... Co waćpanowie na to?

Siemen Orielowicz - 2014-03-28 22:51:38

Wytęża słuch. Velikka? Czemu nagle wszyscy chcą tam jechać? Chociaż... dodatkowa osoba może się przydać, zwłaszcza, jeśli ustawi ją po swojej stronie. Może nawet uda się zaprzyjaźnić albo coś.
- Tam też zmierzam - wyraża aprobatę pomysłu nieznajomej. - Waćpanny godność?

Marianna Rzepkowska - 2014-03-28 22:53:06

- Marianna Rzepkowska, dla przyjaciół Mania - odpowiada natychmiast - A waćpana?

Siemen Orielowicz - 2014-03-28 23:06:43

Nie waha się zbyt długo nad wyborem nazwiska. Skoro już i tak wziął herb "ukochanych" sąsiadów, co mu szkodzi zabrnąć w to dalej?
- Siemion Wasiliewicz Apraksin - przedstawia się. W zasadzie prawie nie skłamał... prawie. - Republika, jak przypuszczam?
Czuje się już nieco lepiej, toteż postanawia spróbować dźwignąć się na nogi. W myślach wykonuje znak krzyża, podczas gdy jego dłonie układają się na podłodze w pozycji umożliwiającej utrzymanie ciężaru całego ciała i uniesienie go do pionu. Nogi pracują równie zawzięcie, po czole zaczynają spływać pierwsze krople potu. Nie przypuszczał, by wstawanie mogło kiedyś kosztować go tyle wysiłku.

Marianna Rzepkowska - 2014-03-28 23:23:09

- Aetyjczyk! Jak miło! - mówi ucieszona - A ja... tak, z Republiki. Po cóż do Velikki jedziesz?

Siemen Orielowicz - 2014-03-28 23:29:56

Długo przygotowywał się do tego pytania, jeszcze w rodzinnej wiosce. Dyskutował z ojcem na temat tego, ile prawdy powinien dawkować osobie reprezentującej dany typ człowieka. Tym razem jednak zdaje się zapominać języka w gębie. Dlaczego? Czy to wszystko przez to, że już raz dzisiaj "wpadł"? Swoją drogą ciekawe, w jaki sposób Traperka zwietrzyła łgarstwo. Tak na przyszłość, żeby wiedzieć, czego unikać.
- Car z poselstwem mię wyprawia - decyduje się rzec w odpowiedniej chwili, by nie uznać jego milczenia za podejrzane. - Jak z waćpanną?
Udaje mu się wstać zupełnie samodzielnie. Medycyna potrafi zdziałać cuda!

Idgar Lysyszko - 2014-03-28 23:32:43

Marianna Rzepkowska, Siemion Wasiliewicz Apraksin... trzeba zapamiętać. Pora jednak najwyższa się zbierać, jeśli nie chce dopuścić do rozniesienia plotek o jego powrocie do żywych. Czy panna Julia to zdrajczyni? Nikomu nie można ufać, nikomu. Nawet mistrzom.
- Ruszamy? - pyta niecierpliwie, nawet nie zamierzając się przedstawiać. Niech się do niego zwracają, jak tylko im się podoba. Na pewno wymyślą coś ładnego.

Marianna Rzepkowska - 2014-03-28 23:39:08

- Ruszamy! Na Velikkię! - mówi z entuzjazmem i wychodzi z karczmy, prowadząc za sobą nieznajomego Lennaina i Siemiona.

Ibolya Fény - 2014-03-29 22:00:10

Velikkia powiadają...Ibolya również ma tam interes, więc po namyśle postanawia pomówić z towarzystwem z karczmy.
-Waćpaństwo do Velikki się udają? Można więc spytać czy i ja towarzyszyć im mogę?

Siemen Orielowicz - 2014-03-29 23:40:44

- Bardzo chętnie, waćpanno...
Nie kończy, w zasadzie nie znając imienia i nazwiska adresatki. Równocześnie zostaje przez medyk wyprowadzony z budynku, to też jedynie udaje mu się wykrzyknąć:
- Prosimy waćpannę!

www.camorra.pun.pl www.managerzuzlowy2011.pun.pl www.plota-radom.pun.pl www.hondaklub.pun.pl www.mediafan.pun.pl